Kolejny czwartek
Zostałam
poproszona o to, by w trzech słowach zachęcić, czy też przekonać pewną osobę do
przeczytania tej książki. Jedyna odpowiedź jaka w tamtym momencie cisnęła mi się
na usta to słowa NIE DAM RADY.
Nie wynika to z tego, że ta książka jest beznadziejna, absolutnie nie.
Po prostu ta historia poruszyła mnie tak bardzo, że wyrażając to tylko w tych
zaledwie kilku słowach, byłoby to zbrodnią.
„Nasze
szczęśliwe czasy” autorstwa Gong Ji –Young to powieść dosyć niezwykła, na pewno
inna niż do tej pory miałam okazję czytać. Nie wiem czy jest to spowodowane
tym, iż jest to lektura azjatyckiej pisarki z trochę inną wrażliwością niż
można spotkać na półkach księgarni oraz bibliotek, czy też może jest ku temu
inny powód. Naprawdę nie mam pojęcia.
Miałam zamiar przeczytać kilka stron, pochłonęłam ją w całości w ciągu
kilku godzin.
„Nasze
szczęśliwe czasy” to powieść o wielu aspektach życia: samotności, miłości,
wybaczeniu, nadziei, smutku, bólu,
cierpieniu, mogłabym tak wymieniać bez końca. Jednak porusza także niewątpliwie
kontrowersyjny temat kary śmierci.
Na
pierwszy rzut oka może się wydawać, że historia jest o dwójce kompletnie
różnych od siebie osób. Ona Yu-jeong piękna, młoda, bogata kobieta, która wiele
w swoim życiu wycierpiała o czym nie wszyscy wiedzą. Próbuje chronić się przed
światem swoją postawą, która dla wielu osób jest nie do przyjęcia. Jedyną przychylną jej osobą jest ciotka, zakonnica imieniem Monika. Natomiast
po drugiej stronie barykady mamy jego, Yun-Su, młodego mężczyznę skazanego na karę
śmierci. Nawet historia tych dwojga w
książce jej od siebie poróżniona. Każdy
z tej dwójki pisze o sobie, chociaż nie
wiem czy to sformułowanie odda właściwe pojęcie tych słów. Bowiem o życiu
Yun-su dowiadujemy się z niebieskich kartek, natomiast sposób opowiadania
Yu-jeong nie jest niczym szczególnym
wyróżniony.
W
wyniku pewnych okoliczności Yu-jeong trafia pod skrzydła swojej ciotki, która
od wielu lat w każdy czwartek odwiedza więźniów i przez miesiąc zobowiązała
swoją bratanicę do towarzyszenia jej podczas tych wizyt. Podczas jednej z tej
wizyt, poznaje ona Yun-Su . Żadne z nich nie jest zadowolone z tego spotkania.
Jednak to co pozornie ich od siebie dzieli tak naprawdę będzie czymś co ich
zbliży, chociaż nie tak jak można sobie to wyobrazić.
Każdy
rozdział książki jest poprzedzony cytatem, który niesamowicie oddaje, moment
przejścia z jednej części powieści do
kolejnej. Moją ulubioną sentencją tej powieści, która zapadła mi w pamięci
jest fragment z psychologii kryminalnej
: "Jeżeli traktujesz kogoś jak potwora, na
pewno się nim stanie."
Książka
jest naprawdę niezwykła, pozornie historia nie porusza wielu kwestii. Tylko
czy, aby jest tak naprawdę? Musze przyznać, że z dotąd przeczytanych książek,
żadna nie wzbudziła we mnie tylu emocji, do tego tak skrajnych. Uprzedzam ta
powieść nie jest lekką lekturą. Gong Ji –Young zmusza nas do refleksji nad sobą
samym, swoim życiem, szczególnie na momentach, w którym jesteśmy strasznym
egoistami.
Na
pewno jest to lektura, po którą warto sięgnąć (jeśli ma się trochę czasu, bo wciąga od pierwszej strony i nie da się jej przerwać, wiem to z własnego doświadczenia). Gwarantuję, że emocji wam w niej
nie zabraknie, a także momentów refleksyjnych. Przyznaję się, że ja ostatnie
trzydzieści stron ledwo co przeczytałam, gdyż łzy płynące z moich oczu,
rozmywały wszystkie słowa. Ja tej książki, długo nie zapomnę i nie wiem, czy będę to kiedykolwiek w stanie
uczynić.
Gong Ji Young , "Nasze szczęśliwe czasy", wyd. Kwiaty Orientu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz