sobota, 28 czerwca 2014

"Beksińscy Portret Podwójny"- Magdalena Grzebałkowska-recenzja

 Ci niezwykli Beksińscy

            Kilka lat temu, będąc przejazdem w Sanoku postanowiłam obejrzeć obrazy Zdzisława Beksińskiego.  Obrazy wcale mi się nie podobały, były odrażająco ohydne, jednak przykuły moją uwagę na tyle, że zainteresowała mnie osoba ich autora. Bardziej jednak ze strony psychicznej niż artystycznej. Jednak wówczas nie podjęłam tropu i nie wracałam już do tematu Beksińskiego.
                Jednak gdy tylko ukazała się książka Magdaleny Grzebałkowskiej  "Beksińscy Portret Podwójny" bardzo chciałam ją przeczytać. Przypomniała mi się tamta wizyta w Sanoku, szok i konsternacja jakiej doznałam po spotkaniu z jego  dziełami.
                Książka jest mroczna od samej okładki, nazwisko: Beksińscy wypisane niby krwią na tle fotografii ojca i syna, którzy patrzą w dal. Stoją blisko, a jednak daleko od siebie. Ile można z tej fotografii odczytać. Ale miało być o książce. Czy aby na pewno jest to książka o ekscentrycznym malarzu, który tworzył dziwne obrazy? Czy może jest to książka o jego synu Tomaszu, ogarniętym obsesją śmierci? A może jest to książka o miłości ojca do syna i syna do ojca? Absolutnie nie! Książka jest o ogromnej samotności, poczuciu wyobcowania i oderwania od rzeczywistości. Jest o miłości żony do męża, jednak ta miłość wydaje się co najmniej lekko toksyczna.
znak.com.pl
Poprzez książkę przeplatają się wystawy i ogromna pasja malowania. Opisane są tu fobie, artystyczne paranoje i szokujące dla normalnego czytelnika pomysły. Jednak tacy są artyści z krwi i kości. Są ekscentryczni.  Pełni pasji tworzenia rzeczy niezwykłych. Ojciec i syn, to artyści przez duże A. Byli blisko siebie lecz jednocześnie tak  daleko.
                Wspaniała narracja autorki prowadzi nas do świata artystycznego, bardzo zamkniętego dla postronnych obserwatorów. Dzięki niej czujemy dosłownie zapach farby, który unosi się w powietrzu.

                Książkę polecam artystom, bądź tym, którzy za takich się uważają. Artyzm łączy się tu  z szaleństwem. Pasja z paranoją.  Wszystko jednak tworzy niezwykle pasjonującą,  choć dość  mroczną całość. Życie pisze najbardziej wymyślne i brutalne scenariusze na których końcu zawsze jest śmierć, w tym przypadku brutalna i nagle kończąca życie ojca i syna.

M. Grzebałkowska, "Beksińscy Portret Podwójny", Znak, Kraków 2014, s.480
tekst:Anna Trepka

wtorek, 24 czerwca 2014

"Małe cuda"- Cheryl Strayed- recenzja

Droga Przyjaciółko…

Każdy z nas chociaż raz w życiu znalazł się w trudnej sytuacji. Nie zawsze wiemy jak się zachować w danym momencie, którą ścieżkę wybrać. O ile  gdy mamy do czynienia z sytuacjami, które są dla nas miłymi niespodziankami sobie radzimy, to gorzej jest gdy spotyka nas coś złego.

Cheryl Strayed przez wiele lat na jednej ze stron internetowych jako Przyjaciółka doradzała swoim czytelniom. Książka „Małe cuda” przedstawia  tylko , niektóre z listów otrzymanych przez autorkę. Ludzie bardzo chętnie pisali do Cheryl,  bowiem wiedzieli, że ona ich nie zostawi, odpowie na każdą wiadomość, bez względu na to jaki mają problem. Czasami człowiek potrzebuje rady, jakiejś wskazówki jak powinien postąpić , a także by ktoś z poza kręgu zainteresowanych spojrzał na daną sytuację z innej perspektywy,  i to dostawali.
źródło:znak.com.pl

Mimo, iż Cheryl  Strayed nie jest psychologiem  pomaga, każda jej wypowiedź jest  przemyślana, podpowiada czytelnikom co mogą zrobić, jakie ona widzi wyjścia z danej sytuacji. Czy są one słuszne? Tego nie wiem ja, ani sama autorka.  Mimo, że wskazuje nam kilka możliwości, decyzję zostawia nam. Myślę, że ludzie tak chętnie do niej pisali, ponieważ, w pewien sposób znaleźli osobę, która ich wysłuchała, ale nie oceniała. Dla mnie ważnym aspektem jest to, że wskazując różne możliwości, Cheryl z żadnej z nich się nie wycofuje, jest całkowicie pewna, tego co pisze.

Czytając tę książkę mamy wrażenie rozmowy z najbliższą nam przyjaciółką, która również wiele przeszła a mimo to jest dla nas ogromnym wsparciem, motywacją i sprzymierzeńcem. Przeglądając kolejne kartki lektury czujemy więź zarówno z autorami listów jak naszą drogą przyjaciółką. 

Muszę przyznać, że czytając, niektóre z tych listów, pośród wielu historii znalazłam też własną.  Czy wy znajdziecie w niej swoje? Myślę, że jak najbardziej.  Ta książka daje nam wiarę, że z każdej sytuacji jest  jakieś wyjście, tylko trzeba je znaleźć.  Sięgając po „Małe cuda” zderzycie się z różnymi historiami, niektórymi bardzo ciężkimi, ale w tej podróży nie będziecie sami, bowiem towarzyszyć wam będzie Przyjaciółka Cheryl Strayed.

"Małe cuda", Cheryl Strayed, Znak 2014, s.400
tekst: Kamila Dobrołowicz